Dołączamy do protestu #mediabezwyboru, bo solidaryzujemy się z koleżankami i kolegami z innych mediów, a jednocześnie jesteśmy przekonani, że pomysł podatku reklamowego (szczególnie w przypadku naszej branży) to kopanie leżącego. Protestujemy, bo stawką są wolność słowa, pluralizm w Polsce jak i miejsca pracy – źródło utrzymania wielu rodzin. Jesteśmy częścią branży, która w wyniku sytuacji pandemicznej w zeszłym roku odnotowała prawie 40 proc mniejsze wpływy. Nie dostaliśmy żadnej dedykowanej pomocy od rządu.
Jako spółka, ale i cała branża, wchodzimy w kolejny trudny rok, w którym wielu naszych klientów nie funkcjonuje w wyniku ciągle obowiązujących obostrzeń. W tych trudnych warunkach próbujemy odbudować swój biznes. Trzeba przy tym pamiętać, że nasz biznes to promocja m.in. innych biznesów. To pomoc w powrocie do normalności sklepom, fryzjerom, restauracjom, instytucjom kultury a więc tym wszystkim, którzy znacząco ucierpieli przez restrykcje rządowe wprowadzone w wyniku sytuacji pandemicznej.
Wprowadzenie podatku reklamowego skazuje nas na dylemat czy podnieść ceny i obciążyć kosztem tej zmiany właśnie m.in. firmy, które chcą się podnieść się po dramatycznym 2020 roku, czy realizować tę daninę kosztem własnego zatrudnienia. Nie chcemy dokonywać takiego wyboru!